Wyciąga telefon i dzwoni do Avrama Granta, Laurenta Blanca, FC Porto, Bordeaux i innych europejskich sław. Kto to taki? To nasz "Piotruś Pan", menadżer ŁKS-u Piotr Świerczewski!
Niech nikt nie sugeruje się tym, że Świerczewski jest menadżerem tylko przedostatniej drużyny w tabeli, że zarządza biednym polskim klubem, który w każdym momencie może ogłosić swoją upadłość. Sam nad tym ubolewa, niestety w ŁKS nie może skorzystać w pełni ze swoich rozległych kontaktów.
"Wiesz, że ja biorę telefon i dzwonię do Avrama Granta" - mówił do jednego z dziennikarzy prowadzących program "Liga+Extra". "Ja od ręki dzwonię do innych menadżerów, do FC Porto, do Francji, do Bordeaux, do kolegi Laurenta Blanca - ja mam takie kontakty" - dodał.
Świerczewski jak przystało na personę europejskiego formatu, jest również dowcipny. "Wiecie, że ja jestem dowcipny" - czarował popularny "Świr". O tak - wiemy. Obecny w studiu dziennikarz sportowy Przemysław Rudzki przypomniał pewną anegdotkę, która w pełni pokazuje styl poczucia humoru Świerczewskiego. Kiedyś "Świr" przywitał go w Turcji takimi oto słowami: "Chcesz najpierw ostrzeżenie, czy od razu z liścia?". To była reakcja na artykuł Rudzkiego, w którym skrytykował postawę piłkarza. To wspomnienie niewątpliwie dodało mu animuszu: "Wiecie, że ja mam taki wesoły charakter. Pamiętacie jak podczas nagrywania materiałów zabierałem wam kamerę?" - przypomniał. Rzeczywiście wesoły z niego chłopak.
